piątek, 17 października 2014

PROLOG

-Nie!-krzyknęłam-Nie rozumiesz, że ja nigdzie nie jadę?
-Jedziesz i w tej sprawie już nie masz nic do gadania! Zrozumiałaś młoda panno?-Nie znosiłam kiedy tak do mnie mówiła.
-Ale j..
-Jedziesz i koniec kropka.-Przerwała mi w połowie zdania.
-Nie mów tak na mnie!
W tym momencie odwróciła się na pięcie, zanim wybuchła gniewem.
-Jestem twoją matką Alyson  i mam.prawo.mówić.do.ciebie.jak.tylko.zechcę! ZROZUMIAŁAŚ?!?- Przymrużyłam oczy i natychmiastowo skierowałam się do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
  Nienawidzę tej suki. Chciałabym teraz zniknąć, albo przynajmniej mieć możliwość zniknięcia jej..


*ZASNĘŁAM*


-Zostaw mnie!-pisnęłam, cofając się o dwa kroki, kiedy się przesunął pokazując swoje ciemne  niebiesko-czerwone oczy.
Usłyszałam z jego strony ciche warknięcie,-tak jakby nie był pewny tego co robi-a potem zaryczał głośniej co mnie przeraziło. Stałam jak wryta i nie mogłam się poruszyć, chociaż w duchu byłam już jakieś 500 metrów od tego miejsca. Odważyłam się na jeszcze jedno, ostatnie spojrzenie przed śmiercią w te hipnotyzujące oczy. Gdy to zrobiłam, zorientowałam się, że to nie na mnie patrzy i zapewne nie na mnie tak warczał. Odetchnęłam z ulgą, ale skro nie o mnie tu chodziło...to o kogo?
Odwróciłam po woli głowę i zobaczyłam krwistoczerwony wzrok skupiony na "wilku" (jeśli mogę TO tak nazwać). Oboje zaczęli zbliżać się do mnie, a ja zdołałam tylko wykrzyczeć:
-POMOCY! Zostawcie mnie! Proszę...-miałam łzy w oczach.
W tej właśnie chwili poczułam lekkie szarpnięcie. Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. 
-Oddychaj Allie. Spokojnie.- Powtarzała moja mama, której w duchu dziękowałam za to, jak potrafi mnie uspokoić.
-M-mamo..
-Wiem słońce.. Shhhh-uciszyła mnie palcem.-To pewnie przez stres. Wyjazd i te sprawy. Nie martw się.
 Oh..No tak. Wyjazd.

*CZTERY GODZINY PÓŹNIEJ*


Ustałam przy wielkim oknie, z którego obserwowałam odlatujący samolot. Zostałam poinformowana, że ja i moja mama odlatujemy za ok. 15 minut. Postanowiłam coś zjeść i ustawiłam się w zaskakująco długiej kolejce, która prowadziła do bufetu..
   Przed wyjściem z domu, znowu pokłóciłam się z mamą, ale tym razem skończyło się tylko moim naburmuszeniem i przeprosinami z obu stron. 
  Nawet nie zwróciłam uwagi, że już jestem przy bufecie, dopóki z zamyślenia nie wyrwał mnie głos:
-Co podać?
-Poproszę sok pomarańczowy oraz tosta z dżemem i  serem.
Po dwóch minutach dostałam swoje zamówienie i ruszyłam w stronę krzesełek. Siedziała tam moja mama. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam. Kiedy kończyłam mojego tosta, który okazał się bardzo dobry, obie usłyszałyśmy, że nasz samolot już przyjechał i możemy się udać do wejścia. 
Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę szczupłej blondynki, która zbierała bilety. 
Teraz nie ma odwrotu. Jestem już w środku. Pozostaje tylko czekać.. Po pięciu minutach w ciszy spędzonej po wystartowaniu, urwał mi się film.

***********************************************

-Alyson, zbudź się. Już jesteśmy.



I jak się wam podoba?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥

2 komentarze:

  1. Nie ma takiego slowa jak 'ustałam', w sensie 'stanęłam'.
    Ogólnie bardzo fajne i ciekawe :)
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się z tym zgodzić, ponieważ istnieje takie słowo jak "ustałam", ale poza tym to bardzo dziękuję :)

      Usuń