wtorek, 21 października 2014

ROZDZIAl 1 "Nowy dom"

Otworzyłam drzwi do mojego nowego mieszkania i opadła mi szczęka. Wszystko było w idealnym stanie. Biały kolor ścian oraz drewniana podłoga bardzo przypadły mi do gustu. W duchu dziękowałam mojej mamie za to, że kupiła mi TO na własność. Tak, moja mama kupiła mi oddzielne mieszkanie, co mi w żadnym stopniu nie przeszkadzało.
  Wracając do powodu opadniętej szczęki, to pod ścianą stała duża plazma, nad którą wisiały trzy jasno brązowe szafki. Naprzeciwko telewizora została umiejscowiona mała sofka tego samego koloru co ściany. Mój wzrok padł na szklane drzwi, które jak mi się wydawało prowadziły na balkon. Nie mogłam zobaczyć całego przejścia, ponieważ zostało lekko zasłonięte przez czarną firankę.
Postanowiłam zwiedzić resztę domu. Wyglądał tak mniej więcej tak:
Sypialnia:

Kuchnia:

Łazienka:

Gabinet/pracownia:

I GARDEROBA:

Ten dom jest zajebisty! Oczywiście po drodze wrzucałam swoje rzeczy do poszczególnych pomieszczeń, żeby poczuć się już jak u siebie, bo w sumie byłam u siebie. Mimo, że to serio małe mieszkanie, to dla mnie i tak jest za duży. To znaczy nie przeszkadza mi to, ale jednak to dziwne mieć tyle miejsca dla siebie. Dopiero gdy wróciłam do sypialni, zauważyłam, że jestem zmęczona. Zdecydowanie zbyt często chodzę spać. No, ale skoro już tu jestem to może jednak się zdrzemnę
***

Następnego dnia obudziłam się o 6:00 rano z tą okropną myślą, że muszę iść do tej cholernej budy na 9:00. No dobra, ale co ja będę robić do tego czasu? Podniosłam się i postanowiłam się umyć i ubrać w coś normalnego.  Wyszłam z łazienki w ręczniku i podeszłam wieszaków, które już zdążyłam zawiesić w garderobie i jako, że dzisiaj w Vancouver było ciepło, założyłam szary top z wilkiem, czarno-kremowe spodenki z ćwiekami, ciemne conversy i full cap'a.




 Z kartonu z moimi rzeczami wzięłam jeszcze słuchawki. Byłam gotowa, ale zostały mi jeszcze dwie godziny. 

 Wróciłam do pokoju. Padłam na łóżko i chwyciłam pilota włączając pierwszy lepszy program, czyli America's Next Top Model. Kiedyś na okrągło to oglądałam. Po wypowiedzi jednej z dziewczyn, które znajdowały się na mojej liście, -Odpadnij, odpadnij. Proszę odpadnij, albo się zabiję- poczułam nieprzyjemne mrowienie w żołądku. No tak, nie jadłam śniadania. Nacisnęłam przycisk stop i ruszyłam w dół po drewnianych schodach. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie potknęła. Powolnym krokiem ruszyłam do kuchni. To pomieszczenie wydało mi się wyjątkowo małe, ale odpowiadało mi to, ponieważ zmieściło się tam wszystko czego potrzebowałam. Wyjęłam miskę, zalałam ją mlekiem i wsypałam płatki. Zaniosłam śniadanie do sypialni, tym razem uważałam na schodach. 
 Kiedy odcinek ANTM się skończył, a ja zjadłam moje płatki, postanowiłam już wyjść. Złapałam w rękę torbę i zbiegłam na dół. Jeszcze godzina. Może przynajmniej coś zobaczę po drodze (no chyba, że się zgubię). 

***

 Niby wiedziałam w jakim kierunku iść, ale jednak czułam się niepewnie. 
Właśnie zakładałam słuchawki, kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka.. A może to on wpadł na mnie.. Sama nie wiem. 
-J-ja p-przepraszam.- powiedziałam cicho i schyliłam się, by podnieść moje rzeczy, które spadły przy zderzeniu.
-To moja wina.. Nie masz za co przepraszać.-Westchnął, a ja w tym czasie spojrzałam na niego z dołu i zaniemówiłam. Był idealny. 
Kucnął obok mnie i pomógł mi zbierać rozrzucone kartki, przy czym dotknął mojej dłoni. W całym ciele poczułam ciarki. Odsunęłam - trochę za szybko - rękę. Jego wzrok padł na moją twarz, a później na koszulkę, na której był tylko wilk. Zwykły top. Nie rozumiem co w niej takiego ciekawego, że ciągle się na nią gapił. I nie. Nie gapił się na piersi, tylko na top. Mogłabym przysiądź, że na jedną nanosekundę podniosły mu się kąciki ust. 
-Carter.
-A-Allie.
-W którą stronę idziesz?
-Próbuję dojść do najbliższej szkoły..- Opuściłam głowę, bo najprawdopodobniej miałam zaczerwienione policzki.
-Odprowadzę cię. Też tam idę.-Podszedł bliżej, złapał lekko mój podbródek i pociągnął w dół, uwalniając moją wargę spomiędzy zębów. -Nie rób tego.
Zignorowałam ten gest. 
-Idziemy?-Szybko zmieniłam temat.
-Yyy..Jasne.-Wyrwałam go z nagłego zamyślenia.
Resztę drogi spędziliśmy w niezręcznej ciszy.

***

Kiedy doszliśmy do szkoły, odwrócił się do mnie i chciał coś powiedzieć, ale ja tylko bąknęłam coś na kształt:
-Dzięki. 
I ruszyłam sama w dalszą "drogę". Gdy zorientowałam się, że w szkole jest tylko około dziesięciu uczniów, zastanawiałam się dlaczego Carter przyszedł tak wcześnie. 

**Carter** 

Po dotarciu na plac naszej szkoły, chciałem jej powiedzieć....W sumie to nawet nie wiem co dokładnie. Wiem tylko, że nie mogłem z nią spędzić więcej niż pół godziny, bo zaczną się schodzić ludzie. Ale kiedy się odwróciłem, ona rzuciła tylko krótkie - Dzięki.- i odeszła.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ
I jak się podoba rozdział? :*

piątek, 17 października 2014

PROLOG

-Nie!-krzyknęłam-Nie rozumiesz, że ja nigdzie nie jadę?
-Jedziesz i w tej sprawie już nie masz nic do gadania! Zrozumiałaś młoda panno?-Nie znosiłam kiedy tak do mnie mówiła.
-Ale j..
-Jedziesz i koniec kropka.-Przerwała mi w połowie zdania.
-Nie mów tak na mnie!
W tym momencie odwróciła się na pięcie, zanim wybuchła gniewem.
-Jestem twoją matką Alyson  i mam.prawo.mówić.do.ciebie.jak.tylko.zechcę! ZROZUMIAŁAŚ?!?- Przymrużyłam oczy i natychmiastowo skierowałam się do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
  Nienawidzę tej suki. Chciałabym teraz zniknąć, albo przynajmniej mieć możliwość zniknięcia jej..


*ZASNĘŁAM*


-Zostaw mnie!-pisnęłam, cofając się o dwa kroki, kiedy się przesunął pokazując swoje ciemne  niebiesko-czerwone oczy.
Usłyszałam z jego strony ciche warknięcie,-tak jakby nie był pewny tego co robi-a potem zaryczał głośniej co mnie przeraziło. Stałam jak wryta i nie mogłam się poruszyć, chociaż w duchu byłam już jakieś 500 metrów od tego miejsca. Odważyłam się na jeszcze jedno, ostatnie spojrzenie przed śmiercią w te hipnotyzujące oczy. Gdy to zrobiłam, zorientowałam się, że to nie na mnie patrzy i zapewne nie na mnie tak warczał. Odetchnęłam z ulgą, ale skro nie o mnie tu chodziło...to o kogo?
Odwróciłam po woli głowę i zobaczyłam krwistoczerwony wzrok skupiony na "wilku" (jeśli mogę TO tak nazwać). Oboje zaczęli zbliżać się do mnie, a ja zdołałam tylko wykrzyczeć:
-POMOCY! Zostawcie mnie! Proszę...-miałam łzy w oczach.
W tej właśnie chwili poczułam lekkie szarpnięcie. Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. 
-Oddychaj Allie. Spokojnie.- Powtarzała moja mama, której w duchu dziękowałam za to, jak potrafi mnie uspokoić.
-M-mamo..
-Wiem słońce.. Shhhh-uciszyła mnie palcem.-To pewnie przez stres. Wyjazd i te sprawy. Nie martw się.
 Oh..No tak. Wyjazd.

*CZTERY GODZINY PÓŹNIEJ*


Ustałam przy wielkim oknie, z którego obserwowałam odlatujący samolot. Zostałam poinformowana, że ja i moja mama odlatujemy za ok. 15 minut. Postanowiłam coś zjeść i ustawiłam się w zaskakująco długiej kolejce, która prowadziła do bufetu..
   Przed wyjściem z domu, znowu pokłóciłam się z mamą, ale tym razem skończyło się tylko moim naburmuszeniem i przeprosinami z obu stron. 
  Nawet nie zwróciłam uwagi, że już jestem przy bufecie, dopóki z zamyślenia nie wyrwał mnie głos:
-Co podać?
-Poproszę sok pomarańczowy oraz tosta z dżemem i  serem.
Po dwóch minutach dostałam swoje zamówienie i ruszyłam w stronę krzesełek. Siedziała tam moja mama. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam. Kiedy kończyłam mojego tosta, który okazał się bardzo dobry, obie usłyszałyśmy, że nasz samolot już przyjechał i możemy się udać do wejścia. 
Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę szczupłej blondynki, która zbierała bilety. 
Teraz nie ma odwrotu. Jestem już w środku. Pozostaje tylko czekać.. Po pięciu minutach w ciszy spędzonej po wystartowaniu, urwał mi się film.

***********************************************

-Alyson, zbudź się. Już jesteśmy.



I jak się wam podoba?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥

czwartek, 16 października 2014

Bohaterowie:

                     
                                     Sylvain Cassel:


20 lat. Seksowny, tajemniczy chłopak, którego boją się czasem nawet jego przyjaciele. Oczywiście mało kto zna jego tajemnicę czyli to kim lub jak kto woli czym jest.




 





                       

                                                 Allie Sheridan:






17 lat. Nowa w szkole. Skromna, słodka, wstydliwa oraz naturalna dziewczyna o "czystej krwi". Nastolatka ma depresje.



                                     Carter West:



20 lat. Młody, czarujący i troskliwy chłopak. Przyjaźni się z małą grupką osób i nie dopuszcza do siebie prawie nikogo z poza niej..



                                           Joy West:





16 lat. Siostra Cartera. Urocza, niska nastolatka. Otwarty i dobry charakter dziewczyny kontrastuje z tym jak powinna się zachowywać i z kim przyjaźnić.

                         Zoe Cassel:








17 lat. Jedna z sióstr Sylviana. Miła, seksowna, piękna i szalona dziewczyna, która uwielbia nowe znajomości i przygody. Kocha flirtować z chłopakami. 





    Katie West:





18 lat. Tajemnicza, ładna, opryskliwa i czasem wredna dziewczyna. Chce pomagać swojej "rodzinie", ale czasem stara się aż za bardzo i odstrasza większość ludzi przes swoje wrogie nastawienie.


  Rachel Patel:




17 lat. Tajemnicza, seksowna, ostra, dziewczyna o dobrym sercu. Często się uśmiecha. Posiada wyjątkową umiejętność poznawania ludzi "po okładce" i zazwyczaj jej to wychodzi, dlatego trzyma się blisko swoich przyjaciół, a kiedy ktoś przypadnie jej do gustu, od razu go do nich dopuszcza. Jest człowiekiem.


Michael West:




18 lat. Uroczy, miły, przyjacielski, wesoły młodszy brat Cartera.  Uwielbia zarywać do dziewczyn.

Victoria Cassel:



19 lat. Chłodna, oschła, tajemnicza i nieufna, właśnie taka jest dla nieznajomych. Rzadko się uśmiecha. Opiekuńcza w stosunku do rodziny.


Mimo, iż chłopcy mają po 20 lat, nadal chodzą do szkoły. Można powiedzieć, że to coś w rodzaju studiów, tylko bez konkretnego kierunku.

To jest kilka najważniejszych postaci. Jeśli w jakimś poście pojawi się nowa ważna osoba, to dodam ją pod postem. Zapraszam do dalszego czytania.(:

Wprowadzenie

Cześć Wszystkim! No, więc tak.. Ten blog poświęcony jest opowiadaniu(nawet nie wiem czy mogę to nazwać typowym ff)-nie tłumaczeniu- o wampirach, wilkołakach itp. Robię to na wzór książki/filmu "Zmierzch", ale proszę o to, żeby nie było komentarzy typu " Zerżnięte ze Zmierzchu", bo to właśnie takie ma być i to tak trochę na tym ma polegać. (: