Wracając do powodu opadniętej szczęki, to pod ścianą stała duża plazma, nad którą wisiały trzy jasno brązowe szafki. Naprzeciwko telewizora została umiejscowiona mała sofka tego samego koloru co ściany. Mój wzrok padł na szklane drzwi, które jak mi się wydawało prowadziły na balkon. Nie mogłam zobaczyć całego przejścia, ponieważ zostało lekko zasłonięte przez czarną firankę.
Postanowiłam zwiedzić resztę domu. Wyglądał tak mniej więcej tak:
Sypialnia:
Kuchnia:
Łazienka:
Ten dom jest zajebisty! Oczywiście po drodze wrzucałam swoje rzeczy do poszczególnych pomieszczeń, żeby poczuć się już jak u siebie, bo w sumie byłam u siebie. Mimo, że to serio małe mieszkanie, to dla mnie i tak jest za duży. To znaczy nie przeszkadza mi to, ale jednak to dziwne mieć tyle miejsca dla siebie. Dopiero gdy wróciłam do sypialni, zauważyłam, że jestem zmęczona. Zdecydowanie zbyt często chodzę spać. No, ale skoro już tu jestem to może jednak się zdrzemnę
***
Następnego dnia obudziłam się o 6:00 rano z tą okropną myślą, że muszę iść do tej cholernej budy na 9:00. No dobra, ale co ja będę robić do tego czasu? Podniosłam się i postanowiłam się umyć i ubrać w coś normalnego. Wyszłam z łazienki w ręczniku i podeszłam wieszaków, które już zdążyłam zawiesić w garderobie i jako, że dzisiaj w Vancouver było ciepło, założyłam szary top z wilkiem, czarno-kremowe spodenki z ćwiekami, ciemne conversy i full cap'a.
Z kartonu z moimi rzeczami wzięłam jeszcze słuchawki. Byłam gotowa, ale zostały mi jeszcze dwie godziny.
Wróciłam do pokoju. Padłam na łóżko i chwyciłam pilota włączając pierwszy lepszy program, czyli America's Next Top Model. Kiedyś na okrągło to oglądałam. Po wypowiedzi jednej z dziewczyn, które znajdowały się na mojej liście, -Odpadnij, odpadnij. Proszę odpadnij, albo się zabiję- poczułam nieprzyjemne mrowienie w żołądku. No tak, nie jadłam śniadania. Nacisnęłam przycisk stop i ruszyłam w dół po drewnianych schodach. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie potknęła. Powolnym krokiem ruszyłam do kuchni. To pomieszczenie wydało mi się wyjątkowo małe, ale odpowiadało mi to, ponieważ zmieściło się tam wszystko czego potrzebowałam. Wyjęłam miskę, zalałam ją mlekiem i wsypałam płatki. Zaniosłam śniadanie do sypialni, tym razem uważałam na schodach.
Kiedy odcinek ANTM się skończył, a ja zjadłam moje płatki, postanowiłam już wyjść. Złapałam w rękę torbę i zbiegłam na dół. Jeszcze godzina. Może przynajmniej coś zobaczę po drodze (no chyba, że się zgubię).
***
Niby wiedziałam w jakim kierunku iść, ale jednak czułam się niepewnie.
Właśnie zakładałam słuchawki, kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka.. A może to on wpadł na mnie.. Sama nie wiem.
-J-ja p-przepraszam.- powiedziałam cicho i schyliłam się, by podnieść moje rzeczy, które spadły przy zderzeniu.
-To moja wina.. Nie masz za co przepraszać.-Westchnął, a ja w tym czasie spojrzałam na niego z dołu i zaniemówiłam. Był idealny.
Kucnął obok mnie i pomógł mi zbierać rozrzucone kartki, przy czym dotknął mojej dłoni. W całym ciele poczułam ciarki. Odsunęłam - trochę za szybko - rękę. Jego wzrok padł na moją twarz, a później na koszulkę, na której był tylko wilk. Zwykły top. Nie rozumiem co w niej takiego ciekawego, że ciągle się na nią gapił. I nie. Nie gapił się na piersi, tylko na top. Mogłabym przysiądź, że na jedną nanosekundę podniosły mu się kąciki ust.
-Carter.
-A-Allie.
-W którą stronę idziesz?
-Próbuję dojść do najbliższej szkoły..- Opuściłam głowę, bo najprawdopodobniej miałam zaczerwienione policzki.
-Odprowadzę cię. Też tam idę.-Podszedł bliżej, złapał lekko mój podbródek i pociągnął w dół, uwalniając moją wargę spomiędzy zębów. -Nie rób tego.
Zignorowałam ten gest.
-Idziemy?-Szybko zmieniłam temat.
-Yyy..Jasne.-Wyrwałam go z nagłego zamyślenia.
Resztę drogi spędziliśmy w niezręcznej ciszy.
***
Kiedy doszliśmy do szkoły, odwrócił się do mnie i chciał coś powiedzieć, ale ja tylko bąknęłam coś na kształt:
-Dzięki.
I ruszyłam sama w dalszą "drogę". Gdy zorientowałam się, że w szkole jest tylko około dziesięciu uczniów, zastanawiałam się dlaczego Carter przyszedł tak wcześnie.
**Carter**
Po dotarciu na plac naszej szkoły, chciałem jej powiedzieć....W sumie to nawet nie wiem co dokładnie. Wiem tylko, że nie mogłem z nią spędzić więcej niż pół godziny, bo zaczną się schodzić ludzie. Ale kiedy się odwróciłem, ona rzuciła tylko krótkie - Dzięki.- i odeszła.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
I jak się podoba rozdział? :*